niedziela, 15 grudnia 2013

Beskid Żywiecki: Bendoszka Wielka- Schronisko na Przegibku

Data wyprawy: 08.12.2013 r.
Początek szlaku: Rycerka Dolna ( szlak czarny)
Dalsza podróż: szlak czarny  przez Praszywkę Wielką, Bendoszkę Wielką , aż do schroniska PTTK na Przełęczy Przegibek, następnie szlak zielony w kierunku Rycerki Dolnej przez Dolinę Rycerek.

A oto trasa jaką będziemy się poruszać: http://www.szlaki.net.pl/sesja.php?id[]=240897&id[]=240083&skala=1&wyn=1#a, z tym, że z punktu 2 biegniemy dalej zielonym, aż do Rycerki Dolnej ( na kalkulatorze nie ma tego szlaku zaktualizowanego).


Jest dosyć mroźny niedzielny poranek. Z Żywca wyruszamy ok. godz 8:45 w kierunku Rycerki Dolnej. To troszkę ponad pół godziny jazdy, wiec na miejscu jesteśmy około 9:30. Z zaparkowaniem samochodu nie ma problemu, gdyż nieopodal wejścia na czarny szlak znajduje się zatoczka, gdzie bez problemu zmieści się kilka pojazdów. Trochę obawiamy się tego,  jak będzie wyglądała nasza trasa, gdyż dzień wcześniej dostałam info ze schroniska na Przegibku, że czarny szlak jest w ogóle nie przetarty. Jednakże nas to nie odstrasza, więc ruszamy!:).


Ciepły ubiór to podstawa, na zimową wyprawę radzę dobrze zadbać o termiczną gospodarkę organizmu. Konieczny jest   termos z gorącą herbatą, dużą ilość kcal w formie czekolady , "oddychająca" odzież oraz stuptuty, aby śnieg nie wpadał nam za obuwie. No i oczywiście duża dawka dobrego humoru obowiązkowa!:)


Pogoda wymarzona na górskie zimowe spacerki. Jest lekki mróz, przyjemnie świeci słoneczko, a śnieg chrupie pod butami. Na szlaku leży ok. 30 cm białego puchu, miejscami osiąga  pół metra, wiec nie idzie się łatwo.


Trud wędrówki wynagradzają nieśmiale przedzierające się promienie grudniowego słońca. Pokryte śniegiem iglaki wyglądają przecudnie. Trzeba jednak pilnować oznaczeń szlaku, gdyż częstokroć są kiepsko widoczne na konarach oprószonych śniegiem.
Na naszym szlaku jest kilka rozstajów dróg, bez oznaczeń czarnego szlaku,  więc parę razy  zastanawialiśmy się, którędy pójść ( niezbędna okazała się jak zawsze mapa).


Rzeczywiście przed nami dziś nikt jeszcze nie szedł, a jedyne ślady to łapy zajęcy, sarenek czy jelonków, a być może i wilków...


Pierwszą z gór, na którą zmierzamy w drodze do schroniska będzie Praszywka Wielka ( 1043 m. n.p.m.). Samo podejście nie należy do forsownych, jest kilka wzniesień, na które w tych warunkach trzeba zużyć więcej energii, ale myślę, że w porach niezimowych są one do pokonania nawet przez największych leniuszków ;-).


Tutaj pierwszy postój i kilka ujęć na okolicę. Jednakże przed nami jeszcze kawał drogi, a musimy pamiętać, iż zimą zmrok zapada już o 16, więc szybko ruszamy dalej.


Widoczny na powyższym zdjęciu, niebieski znaczek z żółtym krzyżem, to oznaka Szlaku Papieskiego. Oznacza to, iż przed laty właśnie tymi ścieżkami wędrował Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II. Jako, iż  nasz Rodak był zapalonym górskim wędrowcem, Szlaków Papieskich w Beskidach czy Tatrach mamy mnóstwo.


Przed południem sielankowa pogoda zaczyna się kończyć. Zaczynają napływać połacie gęstych chmur, które  po kilku godzinach umiejętnie zakryją całe niebo.  
Niezależnie od tego chłoniemy widoki wzniesień w Grupie Wielkiej Raczy.


Zbliżamy się do Praszywki Wielkiej. Miejscami wchodzimy w gęsty iglasty las, by po chwili wyjść na polanę i podziwiać okolicę z tarasu widokowego.  W pobliżu szczytu, przy dobrej widoczności możemy podziwiać panoramę Małej Fatry. My jednak nie mieliśmy tego szczęścia:(


Ze szczytu Praszywki możemy za to obejrzeć zachodnią część Grupy Wielkiej Raczy, m.in. Rachowiec, Jaworzynę i Kikulę. A spostrzegawczy dojrzą nawet grzbiet Baraniej Góry.


Jak widać, pogoda spłatała nam figla i gęste chmury zlewają się w pewnych miejscach  z górami.
Poniżej zbliżenie na Bendoszkę Wielką,  na której to szczyt zmierzamy. Niewyraźny krzyż  wydaję się tak daleko...


Tymczasem, w wąskim prześwicie między drzewami,  naszym oczom ukazała się przepiękna panorama Tatr Wysokich. Nie spodziewaliśmy się, że uda się je zobaczyć, a tu taka niespodzianka. Przystajemy na kilka minut na obserwację tych tatrzańskich szczytów.


Chmury nie mają dla nas litości i posuwają się w kierunku Tatr, aby po chwili całkowicie je zasłonić. Jednakże jesteśmy niezmiernie usatysfakcjonowani z tego, że mieliśmy okazję w tak pochmurny (od pewnego momentu) dzień nacieszyć oczy tak kapitalnym widokiem.


Jest  około południa, gdy znajdujemy się na szczycie Praszywki Wielkiej. Zimno daje się we znaki, więc przystajemy, by napić się gorącej herbatki.:) Widoków nie mamy ciekawych, więc po chwili wyruszamy w stronę Bendoszki Wielkiej (1144 m. n. p.m.). Na szczyt idziemy to w dół to znów w górę, jedno z podejść jest dość spore, więc robimy częste postoje. Para znajomych zabrała ze sobą ślizgacze ( jabłka, czy też "dupoloty") i próbowali zjeżdżać, jednakże przy nieprzetartym szlaku nie nacieszyli się za wiele zjeżdżaniem. Niezły patent, chyba sama zacznę zabierać ze sobą na zimowe wędrówki ślizgacz, po wyczerpującym wchodzeniu,  można w  momencie zjechać sobie z górki:)


W drodze na Bendoszkę, schodzimy na przełęcz Przysłóp Potocki, gdzie mijamy studencką bazę namiotową.


Poniżej już ostatni odcinek drogi na szczyt Bendoszki. W miejscach niezalesionych jest dość duża pokrywa śnieżna, więc męczymy się jeszcze bardziej. Tutaj przeżywam pierwszy solidny kryzys...


Ekipa mnie wyprzedziła, ale jestem spokojna, krzyż na Bednoszce już niedaleko.


Na szczycie Bendoszki znajduje się Jubileuszowy Krzyż Ziemi Żywieckiej, postawiony w 2000 r. Osiąga wysokość 23, 5 m.
Szczyt Bendoszki to ogroma hala, jest więc zatem doskonałym punktem widokowym.


Pewnie dlatego umiejscowiono  tam   taras widokowy, opatrzony w tablicę z opisaną panoramą szczytów. 
Jest też miejsce na odpoczynek, na które składa się kilka ławek, tym razem zupełnie zasypanych.


Po kilkunastominutowym postoju zmierzamy w stronę schroniska na Przegibku. To zaledwie 10 minut drogi z Bendoszki. Jesteśmy głodni, a zmęczenie teraz dopadło każdego. Chcemy się zagrzać i zjeść coś ciepłego.



Gdy naszym oczom ukazuje się kompleks kilku drewnianych domków, uśmiech wraca na twarz.


Schronisko na Przegibku położone jest na wysokości 1000 m.n.p.m., na zbiegu szlaków północ- południe, wschód- zachód, co czyni go atrakcyjnym miejscem bazowym na okoliczne wycieczki. Jego historia sięga 1923 r.  Wybudowane na skraju lasu świerkowego, w pobliżu rezerwatów przyrody Śrubita oraz Dziobaki. Tej drewnianej chatki z zielonym daszkiem nie sposób nie zauważyć.


W środku jest bardzo przytulnie, a gdyby jeszcze zapalili w kominku, byłoby już ekstra!:) Zamawiamy gorące zupki, które szybko przywracają nam utracone siły. Energię uzupełniamy także swojską szarlotką, które serwuje każde dobre górskie schronisko. Nikogo prócz naszej czwórki i obsługi nie ma w środku.  Spędzamy tam na pogawędkach około godzinę czasu, o 15 wyruszamy w drogę powrotną.
A tabliczka, która wisi nad bufetem z cytatem J. W Goethego, tak zachęca do biesiady...:)


Zaczyna szarzeć. Szybciutko wiec kierujemy się szlakiem zielonym w kierunku Rycerki Dolnej. Ten szlak jest dobrze przetarty, więc podróż powrotna jest przyjemnością.


A kociak ze schroniska chyba chce zabrać się z nami do domu.:)


Droga powrotna wg znaków ma wynosić 2 godziny 15 minut, jednakże nam udaje się dotrzeć na parking po półtora godzinnym marszu. Zejście jest łagodne, zatem całą trasę spędzamy na pogaduszkach.
Z każdą minutą jest coraz ciemniej, ale wyjęcie latarek nie jest aż tak konieczne,  bo śnieg dobrze rozświetla nam drogę.


Pogoda już do końca wędrówki pozostała niezmienna. W połowie drogi, która wiedzie wzdłuż wartkiego strumyka, mijamy nieliczne gospodarstwa w przysiółkach  Wiertanówka i Bory.  Dla zainteresowanych- kilka domostw oferuje pokoje gościnne. 
Każdy z nas zdaje się być zmęczony i marzy o gorącej herbacie w domowym zaciszu, ale zadowolenie z wyprawy jest stokroć większe. Tak szczerze, to obawiałam się, że na szlakach będzie spora warstwa śniegu, którą będziemy mozolnie pokonywać, ale moje obawy okazały się na wyrost. Kolejna wyprawa zaliczona do udanych:)