poniedziałek, 17 lutego 2014

Wrocław


W zeszłym roku miałam przyjemność po raz kolejny zawitać w jednym z najpiękniejszych polskich miast, jakim jest Wrocław. Spędziłam tam dwa dni, jakże intensywne. Chciałam chłonąc wszystko, zwiedzić to, czego nie udało mi się kilka lat wcześniej.
Wyruszając z miejsca zakwaterowania w kierunku centrum, moją uwagę przykuł neorenesansowy gmach Muzeum Narodowego. Muzeum sięga swą historią do XIX w. W jego zbiorach znajdują się m.in zbiory sztuki śląskiej, malarstwa rodzimego oraz obcego a także rzemiosła artystycznego. Budynek porośnięty prawie w całości bluszczem, nietrudno zatem go minąć wzrokiem. Jakże piękne barwy musi przybierać jesienią...


Poruszając się dalej, docieramy do Parku Słowackiego. W 2000 r. odsłonięto tutaj pomnik ofiar stalinowskich zbrodni. Widok Wielkiego Anioła Śmierci oraz Matki- Ojczyzny trzymającej w ramionach zamordowanego syna powodują, że człowieka ściska w sercu...


Obydwa pomniki usytuowane są na planie krzyża. W milczeniu oddajemy hołd poległym i ruszamy dalej.


Kolejny bardzo znany monument, jeden z symboli Wrocławia mianowicie Panorama Racławicka. W środku znajduje się obraz  bitwy pod Racławicami ( 1974 r.) namalowany po okręgu, autorstwa m.in Wojciecha Kossaka. To jedna z największych panoram na świecie.
Z racji ogromnych tłumów, które zgromadziły się przed budynkiem, rezygnujemy tym razem z wejścia
( będzie jeszcze niejedna okazja).


A teraz gwóźdź programu- Wrocławski Ratusz. Pierwsza wzmianka o budynku, a raczej o jego fragmencie miała miejsce w 1299 r. Wieża ratusza pochodzi z okresu renesansu. W niej znajduje się najstarszy w Polsce dzwon zegarowy.


Na placu przed ratuszem odbywa się jarmark. Można tu skosztować regionalnych specjałów, odpocząć na rozstawionych leżakach, czy posłuchać muzyki. Miejsce tętni życiem.


Moją uwagę przyciągają bogate zdobienia najdrobniejszych elementów budowli. Majstersztyk!


Nieopodal Ratusza znajduje się uznawana za najstarszą restaurację w Europie jaką jest Piwnica Świdnicka. Przepiękne, przestronne wnętrza, kunsztowne wyposażenie i jeszcze zacniejsza lista gości restauracji: Chopin, Goethe, Słowacki, Wybicki, Kraszewski...


Powyższa fotografia przedstawia sylwetkę polskiego pisarza Aleksandra Fredrę. Pomnik ów na wrocławski rynek przywędrował z Wilanowa, a odsłonięty został w 1956 r.

Rynek ma jeszcze wiele charakterystycznych miejsc. Jednym z nich jest fontanna, której kropelki wody teraz przyjemnie orzeźwiają skórę po wielogodzinnym marszu. Po chwilowym odpoczynku czas na dalsze zwiedzanie:)


I słynna kopuła Kamienicy pod Gryfami, na której to umieszczone są zwierzęta " herbowe" m.in. gryf ( herb von Költsch ) oraz lew ( z herbu Wrocławia).


Zbliżenie na wieżę Starego Ratusza.


W budynku Nowego Ratusza znajduje się Browar- Restauracja "Spiż". Warto się tu zatrzymać i skosztować regionalnego piwka ( tylko pełnoletni);) 
Przyjemnie grzeje majowe słoneczko, przygrywa romska kapela, czego chcieć więcej?


Po pokrzepieniu ciała i ducha zmierzamy teraz na Plac Solny. To maleńki ryneczek wybudowany w XIII w. Oprócz przepięknych kamieniczek otaczających plac, interesującym akcentem jest iglica, dzieło wrocławskiego rzeźbiarza Adama Wyspiańskiego. Podobna, lecz znacznie większa iglica znajduje się przed gmachem Hali Stulecia w tymże mieście.

I  jeden z 270 ( na chwilę obecną ) grasujących po mieście krasnali. :)


Po południu udajemy się w kierunku wschodniej część miasta, konkretnie do Parku Szczytnickiego, gdzie znajduje się słynna Hala Stulecia. Budynek wzniesiony w latach 1911-1913, projektu niemieckiego architekta Maxa Berga, spełnia rolę  hali widowiskowo- sportowej miasta. W 2006 roku gmach wpisany został na listę światowego dziedzictwa UNESCO ( walory architektoniczne i konstrukcyjne).


Budynek, o ile nie odbywają się w nim żadne imprezy można zwiedzać w godz. od 9 do 16. 
W pobliżu Hali Stulecia znajduje się ogromny staw z fontanną, otoczony pergolą w kształcie elipsy. Ogromna ilość turystów i miejscowych wypoczywa na murawie otaczającej staw, my także czynimy podobnie. Oglądamy przepiękny taniec multimedialnej fontanny idealnie dopasowany do muzyki klasycznej wydobywającej się z głośników. Polecam szczególnie wybranie się tutaj wieczorem, kiedy to wrocławska fontanna mieni się różnymi barwami i przybiera rozmaite kształty.


Po powrocie do mieszkania i krótkim zregenerowaniu sił ruszamy na powrót w stronę centrum. Jest noc, więc teraz wszystko wygląda tajemniczo...


Znajdujemy się teraz w części Wrocławia zwanej Ostrowem Tumskim. Mijamy wspaniały zabytek gotyckiej architektury sakralnej- Katedrę św. Jana Chrzciciela, a także pozostałe trzy kościoły znajdujące się w sąsiedztwie.
A tu widok na wieże tegoż kościoła znad Odry.



Ulice miasta teraz słabo zatłoczone, co powoduje możliwość spokojnego podziwiania architektury zabytkowych kamienic czy też licznych rzeźb.


Ponownie gościmy pod Ratuszem.


Na drugi dzień mamy w planach już na spokojnie zwiedzić to, czego nie zobaczyliśmy do tej pory. Wrocław to  magiczne miasto. Pełno w nim klimatycznych zakamarków, a ilość uliczek i skwerów jest równie imponująca.
Udajemy się na północno-zachodnią część wrocławskiego rynku, mianowicie do bazyliki św. Elżbiety Węgierskiej. Kościół posiada wieżę o wysokości 91,46 m. na którą można wyjechać windą i stamtąd podziwiać panoramę Wrocławia. Do 1529 r., kiedy to iglica wieży runęła wrocławianie mogli cieszyć się wieżą o wysokości 126 m.


Niestety pogoda dzisiaj nam nie sprzyja. Zaczęło kropić, jest pochmurno. Na wieży jesteśmy sami. Przy dobrych warunkach można obserwować  z niej panoramę Śnieżki.


Na pierwszym planie Kościół św. Krzyża. Podziwiamy cały Ostrów Tumski, wijącą się Odrę i pomniejsze budynki.


Będąc we Wrocławiu koniecznie wybierzcie się na wieże tegoż kościoła, widoki zapierają dech w piersiach!


Dla zainteresowanych wejście na wieżę kościoła możliwe jest od kwietnia do października, codziennie od 10 do 19.
Poniżej widok na gmach Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego.


Uwielbiam te kunsztowne wykończenia nawet najdrobniejszych szczegółów:)


Po zejściu z wieży zwiedzamy jeszcze kaplice katedry. Pierwszą z  nich jest Kaplica Zesłańców Sybiru im. św. Rafała Kalinowskiego, Patrona Sybiraków. Na pamiątkowej tablicy widnieje motto:

                                       " Czy umrzeć nam przyjdzie wśród boju
                                            czy w tajgach Sybiru nam zgnić
                                                  Z trudu naszego i znoju
                                                  Polska powstała by żyć!"


A oto ołtarz główny katedry:


Jest też miejsce poświęcone na wspaniały strój husarski. Niestety nie będę bawić się tu w znawce militariów, i opisywać każdą cześć. Na mnie największe wrażenie robią skrzydła, zwłaszcza jak widzę husarza w akcji 
( np. na filmach).


Po opuszczeniu murów świątynnych wędrujemy magicznymi uliczkami, szukając figurek krasnali.
Ten to ma serce na dłoni:) Tu z logo miasta w środku serduszka.


Nawet posiadają swoje banki :P Ciekawe, czy mają korzystniejsze oprocentowanie?:)


A te mogą nawet oficjalnie spożywać wyskokowy napój, bez obaw o mandat...


To po imprezie;P


W okolicach Kościoła Garnizonowego krasnoludzcy strażacy czekają w gotowości by ruszyć na akcję. 


Można by tak w nieskończoność, ale dość już tych skrzatów ;)
Co mnie jeszcze zaskoczyło we Wrocławiu? To, iż architektonicznie to różnorodne miasto. Tuż za  nowoczesnymi, oszklonymi kompleksami wyrasta nagle jakiś gotycki czy renesansowy relikt.


Kierowcy w mieście również są zaskakujący :D


Ogólnie mówiąc Wrocław jest przepięknym miastem, chętnie wrócę tu ponownie. Bardziej przypadł mi  go gustu niż Kraków. Kto nie był, polecam, zwłaszcza w połączeniu w jakimś koncertem w Hali Stulecia.