środa, 19 marca 2014

Tatry Wysokie: Gęsia Szyja, Hala Gąsienicowa


Data wyprawy: 01.03.2014 r.
Początek szlaku: startujemy czarnym szlakiem z Brzezin ( polana łącząca Zakopane i Jaszczurówkę). 
Dalsza trasa: Dochodzimy do Psiej Trawki, a stamtąd czerwonym szlakiem udajemy się na Rówień Waksmundzką. Następnie wędrujemy szlakiem zielonym na Gęsią Szyję. Po zejściu udajemy się znów na Psią Trawkę ( z racji zamkniętego szlaku zielonego w kierunku Gąsienicowej), z której to czarnym szlakiem wędrujemy na Halę Gąsienicową. Podróż kończymy czarnym szlakiem od  Schroniska " Murowaniec" przez Psią Trawkę do Brzezin.

Plan trasy i punkty GOT- Kalkulator szlaków

Sobotni poranek w Brzezinach przywitał nas pierwszomarcowymi promieniami słońca. Znajdujemy się na wysokości 1024 m.n.p.m., mimo lekkiego mroziku jest przyjemnie. 
Na polanie znajduje się leśniczówka, a swoje źródło ma tu Chowańców Potok. Niestety, w tej chwili w korycie nie ma ml wody, a kamienie, które je wypełniają, mają dziwną czerwono-rudą barwę.


Poruszamy się czarnym szlakiem, aż do Psiej Trawki, skąd musimy wejść na czerwony zmierzający na Rówień Waksmudzką. Warunki do wędrowania są idealne. Śnieg szczelnie pokrywa szlaki, kamienie nie wystają, a jest go na tyle dostatnio, że nie grzęźniemy w nim. Nie ma ślisko, nie ma wiele wzniesień, czegóż chcieć więcej?


Tocząc dysputy docieramy w końcu do odbicia szlaku.


W drodze na Waksmudzką Rówień mijamy torfowiska : Wielką Pańszczycką Młakę (pow. ok. 2 ha) oraz Małą Pańszczycką Młakę  (ok. 0.3 ha powierzchni ). 
Wśród świerków nagle ukazuje się spora polana, nad którą króluje Jasicowa Czubka ( 1461 m.n.p.m.). Niestety na mapach nie ma żadnego szlaku prowadzącego na ten ciekawy wierch.


Gdy wychodzimy z lasu na Waksmudzką Polanę, naszym oczom ukazuje się cudowna panorama.


Tutaj też dowiadujemy się, iż nasz zacny plan pójścia z Gęsiej Szyi zielonym szlakiem na Halę Gąsienicową legł w gruzach.


Miny nam zrzedły, ale jesteśmy gotowi na jakieś awaryjne wyjście:) Tymczasem udajemy się na Gęsią Szyję. Stąd niecałe pół godzinki. Podejście na ten szczyt jest dziecinnie proste. Pod sam koniec szlaku znajdują się schodki wraz z poręczą.


Szczyt z racji swej długości musiał dostać taką zacną nazwę, bo nikomu patrząc na niego nie przychodziła na myśl gęś :-)


Wierzchołek zbudowany z dolomitowych skał, podzielony jest na trzy ramiona, z czego najwyższy z nich ma 1490 m.n.p.m.


Panorama ze szczytu jest zachwycająca. Możemy podziwiać Tatry w całej okazałości: od Bielskich, przez Wysokie, aż do Zachodnich.  Widoczność jest niemalże bardzo dobra, czasami tylko wierzchołki przykrywają kłęby chmur.


Na szczycie spędzamy ponad pół godziny, posilamy się i fotografujemy panoramę i doliny. Warto nadmienić, iż Gęsia Szyja leży między dwoma dużymi dolinami, mianowicie Doliną Suchej Wody oraz Doliną Białki.




Wyprawa ta, to moje pierwsze zimowe wyjście w Tatry. Trzeba przyznać, że w tym roku zimy było jak na lekarstwo, dlatego też zdecydowałam się na Gęsią Szyję, nie obawiając się szczególnie trudnych warunków.




Ta fotografująca kobitka poniżej, to moja wielokrotna towarzyszka wypraw, zapalona miłośniczka gór, która od lat prowadzi świetnego bloga: http://gorskasfera.blogspot.com/


Zima w Tatrach to prawdopodobnie najlepszy krajobraz w Polsce!:)


Schodząc z Gęsiej Szyi postanawiamy, że jednak trzeba odwiedzić Halę Gąsienicową, gdyż jest jeszcze młoda godzina. Zielony szlak, prowadzący u podnóży wierzchołków kategorycznie zakazywał zmierzania tą ścieżką.


Trwały intensywne debaty nad tym, którędy pójść. Panowie nawet zdobyli się na odwagę pójścia pod zakaz, czyli zielonym szlakiem. Z obawy przed lawinami wybiliśmy im ten pomysł z głowy. Zdrowy rozsądek górą!. ;)


Wróciliśmy więc czerwonym do Psiej Trawki, a stamtąd udaliśmy się do schroniska na Hali Gąsienicowej. Przyznam, że trochę dreptania było i mimo braku wspinania się, z wyczerpanymi bateriami dotarłam do 
" Murowańca".


Sporo czasu spędziliśmy na odpoczynku. Ok. 16 wyruszamy w drogę powrotną, jednakże wychodzimy troszkę ponad schronisko, aby sfotografować wyśmienite widoki.


Ten szpiczasty wierzchołek to masyw Kościelca ( 2155 m.n.p.m.)




I kolejny szlak turystyczny zamknięty. Przed zimowym wyjściem w Tatry lepiej sprawdzić, czy ten którym się wybieramy jest czynny.


Zachodzące słońce tworzy ciekawy widok, opierając swoje promienie na wierzchołkach...


I ponownie rzut na Kościelec- najbardziej charakterystyczny punkt widoczny z Gąsienicowej.




A tu po lewo Kozi Wierch, Kozie Czuby, Zamarła Turnia, a za świerkami, po raz trzeci Kościelec.


Być może cel następnych wypraw: Kozi Wierch (2291 m.n.p.m.) i Kozie Czuby ( 2263/2266 m.n.p.m.)

I zdobyte jesienią Granaty.


Po skończonej sesji górskich szczytów udajemy się w kierunku Brzezin. Ściemnia się 'na łeb na szyję', więc przyspieszamy tempa. Jest ślisko i momentami idziemy bardzo ostrożnie, mimo tego zdarza się  poślizgnąć.
Przeszliśmy dziś sporo ok. 25 kilosów, więc skłamałabym gdybym powiedziała, że nie byłam zmęczona. Trasa z minimalną ilością wzniesień, ale bardziej mi dokuczyła, niźli podczas wdrapywania się pod górkę.:P Gdyby nie zamknięcie szlaku, z pewnością nie przeforsowalibyśmy się aż tak. Ale co tam... Dla Tatr warto!:)