niedziela, 1 grudnia 2013

Niżne Tatry: Ďumbier i Chopok

Data wyprawy : czerwiec 2012
Stopień trudności : średnia
Położenie:  Obydwie góry znajdują się na terenie Parku Narodowego Niżne Tatry ( ok. 16 km od Tatralandii)

Początek szlaku : Miejscowość Lúčky tam też parkujemy po czym  szlakiem zielonym w kierunku  Krúpovej  holi.

Dalsza podróż: szlak czerwony Krúpova hoľa poprzez Dumbier 2043 m n.p.m. (Dziumbier, słow. Ďumbier), przez Demianowską Przełęcz (Demänovské sedlo) następnie Chopok  2024 m n.p.m, zejście szlakiem z wyciągiem narciarskim, w kierunku Lukowej, potem już asfaltową drogą na parking w Lúčky.
Przydatna mapa Niżnych Tatr: 

Wraz z  czteroosobową ekipą wyruszamy wczesnym rankiem tj. ok 4 rano z Żywca w kierunku Słowacji, gdyż dojazd zajmuje ok 2,5 godziny.


Na terenie Parku Narodowego Niżne Tatry znajdują się bunkry z II wojny światowej, gdzie słowaccy powstańcy  prowadzili  walki  z niemieckim najeźdźcą. Kto ma ochotę i czas , może sobie dodatkowo pozwiedzać. My niestety w planach dwa szczyty, więc nie ma co zwlekać.


Przed 7 rano jest rześko, mimo, iż jest czerwiec. Ciepłe kurtki jak najbardziej wskazane. Mamy świetne warunki, prawie nikogo nie spotykamy na szlaku! Za to uwielbiam wędrówki po słowackich Tatrach.:)
Mijamy kładeczkę i już pniemy się w górę.


Co mnie zaskoczyło, to bujna zieleń tej trasy oraz wspaniała roślinność i fauna, a zwłaszcza niebieski ślimak!

Pomrów błekitny

Jak się potem dowiedziałam, to nie był zwykły ślimak, który najadł się borówek, ( a takie domysły chodziły nam po głowach), tylko gatunek ślimaka trzonkoocznego, zwanego pomrówem błękitnym. Mięczaki te występują w Karpatach, od Rumunii po Polskę, w Tatrach spotykane w okolicach 1900 m. n.p.m.

Zdjęcie poniżej przedstawia roślinę, o pięknych liściach, zwaną ciemiężycą zielona.  Nie wiem jak na Słowacji, ale w Polsce objęta jest ochroną.


Mijamy pierwszy ze szczytów. Do południa pogoda nie była za piękna, ale nie było co narzekać, gdzieniegdzie groźnie wyglądające chmury, ale summa summarum nie wynikło z nich nic poważnego.


Niżne Tatry są odpowiednie nawet dla mniej doświadczonych włóczykijów. Nie wymagają specjalnie dobrej sprawności czy kondycji.  Można więc z przyjemnością oddać się podziwianiu krajobrazów :)

 

Oczy śmieją się do tych wierchów, grani i dolin.
 
Teren Parku Narodowego Niżne Tatry bogato porośnięty kosodrzewiną.

Droga na Dumbier nie należy do trudnych , ale jest dość długa. Na ok.  40 min przed szczytem na szlak składają się płaskie głazy, tak, że bez problemu stawia się kolejne kroki.


Niżne Tatry stanowią pasmo górskie  rozciągające się na długość ok 80 km. Główny grzebień z trzema szczytami dochodzi do wysokości 2000 m. n. p.m.


W przeszłości, w zboczach Dumbiera wydobywano złoto, rudy żelaza i antymonit. Ślady tej działalności widoczne są do dziś. Nadmienię także, iż Dumbier jest najwyższym szczytem Niżnych Tatr, zaraz po nim Chopok ( niektóre dane podają, iż jest nim odnoga Dumbiera- Stiavnica), zatem warto wybrać się na obydwa wierzchołki. Tymczasem chwilka za złapanie oddechu i kilka fleszy:) 


Tu posilamy się i dalej w drogę! Gdzieniegdzie zatrzymujemy się , żeby uchwycić cudeńka natury:)

Sasanka alpejska

Tutaj już ostatnie łagodniejsze szlaki w wyprawie na szczyt. Za nami majaczy już ścieżka wprost na Dumbier, która już nie jest tak  zielona, jak ta na zdjęciu poniżej, a surowa i skalista.


Otóż, droga na szczyt Dumbiera przypomina trasy w Tatrach Wysokich, skaliste opadające ściany masywu na wysokość 500 m. Filary i żleby opadają do kotłów lodowcowych, aż do Doliny Bystrej i Ludárovej. Zbocza południowe, znacznie łagodniejsze pokryte są połaciami granitowych głazów, po których hasaliśmy jak kozice:P 



Niżne Tatry są idealne na całodzienne wędrówki z plecakiem, dla tych, którzy chcą uniknąć oblężonych wysokotatrzańskich szlaków.



Piękne te niżnotatrzańskie doliny!


A przed nami już tylko szczyt...


Widoczność, mimo chwilowych kaprysów pogodowych nie sprawiała większych problemów:) Od  lewej Mała Fatra,  Wielki Chocz, w oddali Pilsko z Babią Górą, na pierwszym planie Tatry Zachodnie i Wysokie.
Wszędzie góry i jeszcze raz góry, ale co się dziwić, na Słowacji stanowią one blisko 75 % całego kraju! Mają fajnie:)


A tutaj już na Dumbierku z ekipą. Całą trasę spotkaliśmy kilka osób, na szczycie była pięcioosobowa ekipa mężczyzn, jak się okazało , całkiem niedaleko mieszkających, bo z Bielska- Białej. Zamieniliśmy parę słów z nimi i poprosili o pamiątkowe zdjęcie przy krzyżu. W zamian my zrobiliśmy fotkę ich ekipie. Trzeba sobie służyć pomocą w górach ( w zasadzie wszędzie:P )

Prawosławny krzyż na Dumbierze, a pod nim katolicka ekipa:) Pogoda jak widać zmienna, w wyższych partiach górskich kłębiaste, ciężkie chmury.

Pod szczytem  jakieś pół godziny odpoczywamy, nie jest zimno, ale nagie, nieosłonięte skały powodują, iż jest dosyć wietrznie.  Następnie udajemy się po granitowych skałkach w kierunku Demianowskiej Przełęczy (Demänovské sedlo) i na Chopoka! :)


Z Demanovskiego Sedla została już tylko godzina z hakiem na Chopok.


Schodząc z Dumbiera napotykamy stado kozic, które wraz ze świstakami w głównej mierze zamieszkują te tereny.


Z Przełęczy na Chopok nie jest daleko, warto więc w jeden dzień zaliczyć oba szczyty. W pobliżu szczytu znajdują się duże i niezbyt ładne budynki stacji telewizyjnej i meteorologicznej. Jest też tzw. Kamienne Schronisko, w którym to zatrzymujemy się na symbolicznego browarka:)



Wierzchołek Chopoka to piramida bloków skalnych , na który prowadzi łatwe podejście. My trafiliśmy na budowę wyciągu narciarskiego, więc droga powrotna na parking nie była już tak przyjemna, jak wyjście na Dumbier.

Panorama z Chopoka

Rzeźba Chopoka przypomina rzeźby jego sąsiadów- Dumbiera i Dereszy. Miłośnikom białego szaleństwa znany jest z ośrodka  narciarskiego  Jasná. My trafiliśmy na jego budowę. W dźwięku pracujących maszyn schodzimy z Chopoka. Może dlatego, iż nie szusuje na nartach czy desce, żal mi tego, iż tak "komercjalizuje" się te dziewicze tereny. ;/

Schodzimy z Chopoka. W tle maszyny  pracujące przy budowie wyciągu. Mimo tego fajny ten Chopok:)



Wycieczka dobiega końca. Po zejściu z Dumbiera pogoda była bardziej sprzyjająca, słoneczko przedzierało się zza chmur, a nawet sporo nas opaliło.
Udało się zrobić jeszcze kilka ujęć:)


A to już przy końcowym odcinku naszej drogi, przepiękny lasek, płynący wartko strumień, klimat, że dech w piersiach zamiera. Tutaj przystajemy na chwilkę odpoczynku. Niestety, potem już została droga asfaltowa, (dość żmudna i męcząca po całodniowej tułaczce) w kierunku parkingu w Lúčky.


Ok. 17:30  byliśmy już przy samochodzie i jeszcze dosyć długa droga powrotna, która troszkę Euro kosztowała. Uważajcie na słowacką policję i nie przekraczajcie prędkości nawet o 10 km/ h. ! :):)