poniedziałek, 19 stycznia 2015

Wielka Fatra: Ploská


W minioną styczniową sobotę nadarzyła się okazja, by wybrać się na Słowację, a konkretnie na Wielką Fatrę i szczyt Ploská ( pol. Płaska) 1532 m.n.pm. Z uwagi na fakt, iż będąc kilka miesięcy temu w tym rejonie, a widoków wówczas zbytnio rewelacyjnych nie było, postanowiłam, że skorzystam z tej "oferty" i z wielkim entuzjazmem udam się ponownie w te strony.
Po ponad dwugodzinnej podróży z Żywca docieramy do Wyżnej Rewucy, gdzie swój początek ma szlak żółty, prowadzący przed Sedlo  Ploskiej ( 1390 m.n.p.m.) do rozległego szczytu Ploskiej. Następnie trasa wiedzie ponownie do Sedla i tym razem zielonym szlakiem popod zbocza Czarnego Kamienia, aż do rozwidlenia, gdzie należy skierować się na szlak czerwony wiodący do wsi Stredna Rewuca.  
Zastanawiamy się przez moment, czy  nie pójść odwrotnie, wchodzić czerwonym, schodzić żółtym, ale jak się potem okazało pierwotna decyzja była zdecydowanie słuszniejsza.


Temperatura powietrza znakomita, nie ma mrozu, dopiero doświadczyliśmy go tuż pod samym szczytem. Szlak, mimo dosyć wczesnej pory jest już przetarty, śniegu nie ma za wiele, więc wędruje się bardzo przyjemnie. Poniżej zarys naszej wielkofatrzańskiej wyprawy 
( początek przy punkcie 8.)


Blade jeszcze słońce próbuje przecisnąć się zza chmur.


Im bardziej pniemy się w górę, tym śniegu coraz więcej. Bardzo mnie to cieszy, gdyż pragnęłam nacieszyć oko niekończącą się bielą, której tak brakuje kolejną zimę  w moich beskidzkich stronach. Pojawia się pierwsza piękna panorama z  Rakytovem ( 1567 m.n.p.m.) w tle.


W miarę wysokości powierzchnia śniegu robi się przymarznięta, przez co nie grzęźniemy w nim, jak będzie to miało miejsce w drodze powrotnej. Dużym plusem jest też fakt, że nasza czwórka jest sama na szlaku ( poza 2 Słowaków spotkanych później pod szczytem Ploskiej). Bardzo mi się tu podoba, jest cisza, której towarzyszy lekki wiaterek, a oko cieszą coraz to piękniejsze panoramy.


Szczyt na który dzisiaj wędrujemy leży w sercu Wielkiej Fatry. Stanowi miejsce zbiegu dwóch olbrzymich grzbietów, mianowicie "liptowskiego" ( Rakytov) oraz " turczańskiego" ( Łysiec). Na Płaskiej swe źródła ma długi na 25 m potok Ľubochnianka.




A po przeciwnej stronie podziwiamy najwyższy punkt Wielkiej Fatry Ostredok, który miałam okazję zdobyć podczas mojej pierwszej wizyty w tym rejonie.


Dochodzimy w końcu do rozległej polany i górujący nad nią  Čierny kameň (Czarny Kamień). Ten masyw mający niemalże 1480 m.n.p.m. zbudowany jest z dolomitów i wapieni, stanowi najcenniejszy przyrodniczy obszar Parku Narodowego Wielkiej Fatry, głównie ze względu na piętra roślinności subalpejskiej i alpejskiej. Szczyt i grań Czarnego Kamienia jest niedostępna dla turystów.


Tuż nieopodal szlaku, osadzone lekko na zboczu znajdują się dwa malutkie szałasy. Z komina jednej z nich unosi się dym, aż chciałoby się wejść na gorącą herbatkę:-) Szałasy oferują ponoć miejsce do spania, piecyk, także dla strudzonego turysty, który ma w planach kilkudniową wędrówkę po Fatrze są idealnym miejscem na nocleg. Takich miejsc tutaj jest dosyć sporo. My jednakże zrobiliśmy sobie jednodniowy wypad, także tym razem ominie nas ta przyjemność. Szerokim łukiem omijamy ścieżkę prowadzącą do szałasów i żwawo ruszamy dalej.




Najbardziej zauroczyły mnie oszronione drzewa liściaste i iglaki w zimowym lesie. Cudowny obraz!:)






Szlak wiedzie popod Czarnym Kamieniem i prowadzi do Sedla pod Płaską. Idąc lasem, nie odczuwamy wiatru, ale gdy tylko wynurzymy się na otwartą polanę, jego podmuchy z każdym naszym krokiem wydają się być coraz bardziej dokuczliwe.



Czyjaś zguba:-)


Szczególnie piękny, artystyczny obraz przedstawia widok oszronionych świerków tuż pod Sedlem.



Docieramy wreszcie do Sedla Ploskiej. Pogoda sprawia, że widoki są znakomite. Jedynym mankamentem jest bardzo silny wiatr, potęgujący uczucie zimna, jednakże nie ma niskiej temperatury, przez co radzę sobie bez kominiarki. Przepiękne jest to Sedlo. Czarny Kamien widać jak na dłoni. Stąd możemy podziwiać panoramę Rakytova, Sapronia czy Javoriny.


Bardzo przydałyby się raki na dzisiejszą okazję, gdyż miejscami oblodzenie jest dosyć spore. Wiatr uporczywie dmie, tak, że tuż pod szczytem Ploskiej mam już całkowicie zgrębiałe palce;/  Ale obiektywnie mówiąc  podejście na Ploską nie jest wymagające. Szczyt, jak sama nazwa wskazuje jest płaski, nie ma wyraźnie zaznaczonego wierzchołka, a do tego bardzo rozległy. Po kilka razy pytałam współtowarzyszy, czy to już ten właściwy szczyt, aż do momentu kiedy nie zobaczyłam tabliczki.



Na rozległym szczycie oprócz znaku z nazwą szczytu ( całkowicie oszronionej) znajduje się grób powstańca, uczestnika Słowackiego Powstania Narodowego w 1944 r.


Z drugiej strony Ploski widać Chatę pod Borisovem i królujący ponad nią Borišov ( 1510 m.n.p.m.). Na początku naszej wycieczki planowaliśmy zdobyć, oprócz Ploski tę właśnie górę, jednakże z uwagi na lodowaty wicher oraz nadciągające kłęby ciemnych chmur odpuszczamy na dziś. Nawet nie schodzimy do wspomnianego wcześniej schroniska pod Borisovem, gdyż zejście w jego stronę z Ploski byłoby hardcorowe ( stok znacznie pokryty lodem). Podziwiamy więc z oddali majestat Borisova i obiecujemy  sobie, że przy lepszych warunkach będzie jeszcze szansa go zdobyć.


Szlak na Ploską jest dobrze oznaczony. Nawet w przypadku dużego opadu śniegu drewniane pale są na tyle wysokie i umieszczone dosyć gęsto, tak, że nie powinno nikomu być problemem dotarcie na szczyt.




Na Ploskiej nie zatrzymujemy się na dłużej, nic przyjemnego być smaganym wichrem;) Schodzimy zatem do Sedla Ploski i stamtąd zielonym szlakiem popod Czarny Kamień udajemy się w stronę Strednej Revucy. Bardzo jestem rada, że nie wchodziliśmy zielonym i czerwonym szlakiem, gdyż zaspy śnieżne są tutaj dużo większe niż na żółtym szlaku. Brakuje też twardej skorupy przez co raz za razem wpadamy po kolana i wyżej w śnieg...


Szlak zupełnie nie jest przetarty, przez co najgorzej ma osoba idąca jako pierwsza. Ja nią na szczęście nie jestem ( wygodnicka?). Mimo tego zimowy pejzaż tej części trasy jest równie zachwycający.






Uważnie należy strzec zejścia na czerwony szlak. Z racji, że idę z osobami, które już tam były mam komfortową sytuację, zdając się na ich znajomość terenu.
Dobrze, że wyruszyliśmy wcześnie bo załapaliśmy się na piękną pogodę. Przy schodzeniu, czyli ok. 13 niebo niemalże całkowicie pokryły ciemne chmury. Im niżej tym śnieg stawał się coraz bardziej mokry i ciężki, przez co w butach zrobiło się wilgotnawo;(


Po pięciogodzinnym marszu docieramy do początku żółtego szlaku,  gdzie zostawiliśmy transport. Trasa to około 15- 16 km, więc nie zmęczyłam się prawie w ogóle.
Czy Wielka Fatra jest piękniejsza jesienią czy zimą? Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Nie potrafię wybrać, gdyż zarówno przybrana w złoto jak i spowita bielą jest przepiękna. Po prostu ma to coś!