czwartek, 5 marca 2015

Szwecja: Kalmar i Wyspa Öland


Od dawna marzyło mi się odwiedzenie któregokolwiek skandynawskiego kraju. Traf padł na Szwecję. Przeciętnemu Polakowi ten kraj kojarzy się głównie z czystym powietrzem, ABBĄ, blondyn(-k)ami i jednym z najlepszych systemów socjalnych Europy. Sama więc przyjemność udać się tam w podróż. 
Ląduje w Malmö, gdyż do miejscowości Kalmar, gdzie mam zapewnione zakwaterowanie jest najkrótsza droga ( ok.300 km!). Do Kalmar można także dotrzeć promem Gdynia- Karlskrona, stamtąd jest najbliżej, jednakże tylko dla mieszkańców północnej Polski. Z racji, że mieszkam na południu kraju, najwygodniejszym i najszybszym  środkiem transportu okazuje się samolot.


Przy okazji, w drodze z lotniska w Malmö do Kalmar oglądam rozległe pola uprawne Szwecji. W tej części kraju, zwanej Götaland ukształtowanie powierzchni stanowią w większości tereny nizinne. 
Warto w tym momencie zaznaczyć, iż Szwecja jest bardzo "długim" krajem. Jej rozciągłość południkowa to aż 1574 km! Podzielona jest na 3 historyczne krainy: Norrland ( północna Szwecja), Svealand ( środkowa) oraz Götaland (południowa).


Pierwszy dzień w tym kraju przywitał mnie pochmurnym niebem, ale nie żałowałam, gdyż trzeba było troszkę odpocząć po podróży. Dopiero na drugi dzień wybrałam się na rekonesans po okolicy. 
Kalmar to średniej wielkości miasteczko położone nad Morzem Bałtyckim, a konkretnie nad Cieśniną Kalmarską. Pierwsze wzmianki historyczne o mieście sięgają XI w. 
Kalmar sąsiaduje z wyspą Olandia (Öland), a łączący je most jest najdłuższym leżącym na terenie w Szwecji (6072 km).  Aby umożliwić swobodną żeglugę, most posiada charakterystyczne podwyższenie. Został wybudowany w 1972 r, po ok. 5 latach budowy. Aż strach pomyśleć ile by to pochłonęło czasu w Polsce...:) 






Niedziela w Szwecji rozpoczęła się dosyć silnym wiatrem. Jednakże zrobiło się w miarę słonecznie, tak, że z przyjemnością spaceruje się brzegiem Bałtyku, przy którym stoją małe budki w typowym skandynawskim stylu.



Drugim punktem wypadowym na dzisiaj była wyspa Olandia. Przejeżdżam ponad 6 km most łączący Kalmar z tym miejscem. Po Gotlandii jest drugą największą wyspą Szwecji ( łącznie wysp i malutkich wysepek jest 221 800 !). Wyspa urzeka swoim krajobrazem. Malownicze domki, łąki, a także XIX w. wiatraki tworzą niepowtarzalny klimat. Na całej wyspie jest ponad 350 takich wiatraków. Ciekawostką jest fakt, że największym mieście Olandii Borgholmie swoją letnią rezydencję ma rodzina królewska.
Tutejsi mieszkańcy zajmują się głównie hodowlą, rybołówstwem oraz turystyką. 
Mimo, iż poruszam się samochodem nie udaje mi się dotrzeć do wszystkich części wyspy. Jest sporo do zwiedzenia. W okresie letnim ruch turystyczny na Olandii jest bardziej wzmożony, gdyż znajduje się tu sporo domków, kempingów, a także ławeczek i stolików, tuż przy brzegu morza, także wielbiciele obcowania z naturą będą mieli co tu robić. Warto dodać, iż na połów ryb w Szwecji w wodach morskich  nie jest wymagane zezwolenie, co dla  hobbystów jest nie lada gratką.
Dobrym środkiem lokomocji do poruszania po Olandii byłby rower, gdyż co chwilkę wypadałoby przystawać i pstrykać fotki..




Wszystkie konie spotkane na szwedzkich polach były przyodziane.




Ciekawym budynkiem, pochodzącym z 1782 r. jest Olandzki Byggnadsvård. Urzekła mnie architektura tej budowli, a szczególnie dach, z charakterystycznymi rogami jak w hełmach Wikingów. Przechodząc przez bramę z umieszczonym nad nią celtyckim krzyżem, znalazłam się na dziedzińcu, gdzie bacznie przyglądam się wszystkim szczegółom, jednakże do środka nie wchodzę, gdyż wydaje mi się tam dziwnie cicho...:) Tajemnicza ta budowla i niestety nigdzie nie mogłam znaleźć jakiejkolwiek informacji o samym budynku. Wiem tylko, iż w środku znajduje się "butik", gdzie można nabyć różne akcesoria do domu, np.  ręcznie malowane filiżanki czy armaturę.







Nieopodal budynku znajduje się jakże nieliczny budynek Szwecji, katolicki kościół.


Po krótkim pobycie na Olandii, wyruszam w stronę kalmarskiego rynku. Na ulicach bardzo spokojnie, czysto i przyjemnie. W każdym rogu rowery, jak na luty jest na tyle ciepło, że wielu Szwedów i nie tylko wykorzystuje ten środek lokomocji.
Poniżej budynek nieopodal dworca, następnie fontanna na rynku, a potem najważniejszy punkt dzisiejszej wyprawy - zamek kalmarski.







Mimo słonecznej niedzieli, porywisty i mroźny wiatr uprzykrza spacer. Z rynku do zamku jest około 15 minut szybkiego marszu. Droga wiedzie przez piękny park, gdzie możemy cieszyć oko ciekawą roślinnością ( mnie najbardziej zafascynowały poskręcana drzewa).


Zamek w Kalmar, wzniesiony w XII w. miał służyć jako wieża obronna, dopiero pod koniec  następnego wieku, po rozbudowie fortyfikacji przerobiono ją na zamek. Obecny wygląd zawdzięcza przebudowie w XVI w. Ta renesansowa twierdza znana jest głównie jako świadek Unii Kalmarskiej. To tutaj w 1397 roku, między trzema krajami: Szwecją, Norwegią oraz Danią doszło do podpisania porozumienia, które na 130 lat zapewniało wspólną politykę zagraniczną oraz militarną pod wodzą jednego króla, przy czym każde z trzech krajów zachowywały swą suwerenność. Kalmar staje się wówczas najważniejszym szwedzkim miastem.
Wypada tutaj także wspomnieć, iż zamek przez wieki był wielokrotnie oblegany przez obce wojska. Nie brakuje tu także polskiego akcentu.  W 1598 r. król Jan III Waza zdobył zamek i przez rok polska armia broniła zamku przez najeźdźcą. Przez następne lata, już bez obecności tam polskiego wojska, na zamku toczą się jeszcze nie jeden raz zacięte walki, aż do wieku XVII, kiedy to dwór królewski  Karola XI Wittelsbacha na zawsze opuszcza zamek.
Do dnia dzisiejszego zamek jest bardzo dobrze zachowany, otoczony potężnymi fosami, na których umieszczonych jest kilka armat.



Mężczyzna na poniższej fotografii przykuł moją uwagę, do końca obserwowałam co się stanie z  rybą, jednakże odzyskała ona wolność;-)




Poniżej foto planu zamku.





Zamek posiada piękny, obszerny dziedziniec, na środku studnię. Tutaj także można zakupić bilety wstępu na zwiedzanie tego historycznego miejsca.


I przepiękne kolumny stylizowane na starożytne jońskie.
Szczerze, każdemu, kto będzie w Szwecji polecam to miejsce!








Popołudnie, jakże  intensywnie wykorzystane w duchu szwedzko-polskiej historii.;) Jak na jeden dzień, wrażej wystarczająco. Poniżej cyknęłam jeszcze fotkę dworca kolejowego w Kalmar.


Kolejne dni w tym pięknym kraju upływają pod znakiem zmiennej pogody. Jeden dzień słonecznie, dwa następne ponure i zimne. Jednakże częste spacery po lasku, w pobliżu morza wszystko rekompensują.






Nadmorskie ścieżki idealnie nadają się na długie spacery, jogging czy jazdę na rowerze. Ludzi jak na lekarstwo, cisza, surowy krajobraz, delikatny szum fal... To wszystko sprawia, że słowo, którym bym określiła ten klimat to NOSTALGIA. Zwłaszcza, gdy patrzę na ujęcia z molo.















Ehh, ciężko było wybrać z tak ogromnej ilości fotek. Koniecznie musiały się znaleźć jakieś nocne ujęcia z centrum miasta.


Knajpki odstraszają ceną piwa ( ok. 50 PLN za 0.5l.) !



Na trzecim planie dawna wieża ciśnień.



Poniżej barokowy kościół parafialny ewangelicko- luterański w centrum Kalmar. Powstał w latach 1660- 1700 r.




Tak kończy się moja szwedzka przygoda. Trochę się zwiodłam, gdyż liczyłam, że będzie więcej, tzn. dużo śniegu, gdyż oczyma wyobraźni układałam sobie krajobrazy śnieżnobiało- niebieskie, mroźne i surowe. No, gdybym miała sposobność wybrałabym się na koło podbiegunowe, ale, kto powiedział, że w niedalekiej przyszłości tego nie zrobię?:)