sobota, 1 marca 2014

Tatry Wysokie: Granaty

Data wyprawy: 16.09.2013 r.
Początek szlaku: Schronisko " Murowaniec", szlakiem niebieskim nad Czarny Staw Gąsienicowy
Dalsza podróż: szlak żółty wiodący na Granaty (  Skrajny, Pośredni, Zadni), następnie zejście w kierunku Zmarzłego Stawu. Dochodzimy ponownie do Hali Gąsienicowej.

Kalkulator szlaków: Granaty


Wycieczka na Granaty należała do jednej z najbardziej wymagających z jakimi przyszło mi się zmierzyć w ciągu mojego niezbyt długiego żywota. Nie ma się co dziwić. Granaty to jeden z fragmentów najniebezpieczniejszej trasy w Tatrach, jaką jest Orla Perć.

Startujemy jak to zwykle podczas wypadów w Tatry, wczesnym rankiem. Wędrówkę zaczynamy od Hali Gąsienicowej. Przepiękna jest ta okolica, otoczona górskim łańcuchem. Na powyższej fotografii od lewej najwyższy szczyt to Kościelec, następnie Świnica. Prawa strona to Przełęcz Liliowe. Pogoda nie najlepsza, ale ważne, że nie pada i jest względnie ciepło.:)


Na wysokości 1500 m. n.p.m. w Dolinie Suchej Wody Gąsienicowej znajduje się Schronisko PTTK "Murowaniec". 


Zatrzymujemy się w nim na krótką chwilkę, bo przed nami jeszcze szmat drogi...




Poniżej cele naszej wyprawy. Zaczynamy od Skrajnego Granatu ( 2225 m. n.p. m) , następnie Pośredni
 ( 2234 m.n.p.m., kończymy na Zadnim Granacie ( 2240 m. n.p.m).


Po około półgodzinnym marszu dochodzimy nad Czarny Staw Gąsienicowy. Do tego miejsca wiedzie kamienny szlak otoczony bujną kosodrzewiną.



Szafirowe wody Stawu budzą zachwyt. Jego powierzchnia to  niecałe 18 ha, a przezroczystość wody wynosi nawet 12 m.
W Stawie żyją głównie pstrągi potokowe.


(...)wchłaniajmy potoków szmer, co toną w jeziorze,
i limb szumy powiewne, i w smrekowym szept borze,
pijmy kwiatów woń rzeźwą, co na zboczach gór kwitną,
dźwięczne, barwne i wonne, w głąb wzlatujmy błękitną.
Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie, (...)
                       Kazimierz Przerwa- Tetmajer " Melodia mgieł nocnych ( Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym)"
                                                                  




Na jeziorze znajduje się niewielka wysepka, prawie w całości porośnięta kosodrzewiną.
Musimy ominąć teraz północno- wschodni brzeg Czarnego Stawu, także przez kilkadziesiąt minut rozkoszujemy się jego zacnym widokiem.


Odbijamy teraz na żółty szlak. Robi się coraz trudniej. Przyjemna do dreptania ścieżka zamienia się w wąską dróżkę, ostro pod górę, złożoną ze znacznie drobniejszych kamieni. Zaczyna się pierwsza zadyszka.:P





Ale widoki wynagradzają nam trudy wyprawy. Uwielbiam połączenie gór, zieleni i jakiegoś akwenu wodnego:)


Na szlaku nie ma wielu turystów. Jest dosyć chłodno, ale wiadomo- idąc tego nie odczuwamy. Granie spowite są mgłą.


Pniemy się mocno w górę wśród drobnych głazów, ale te które składają się na szlak, są ułożone w bezpieczną ścieżkę


Z tej wysokości Czarny Staw nie ma już takiej lazurowej barwy. Stąd zresztą jego nazwa..^^


Ściany Granatów to gratka dla wpinaczy. Z tego co mi wiadomo wiele szkoleń taterniczych odbywa się na zachodnich masywach tych gór.


My też musimy się teraz trochę powspinać. Jednakże tylko za pomocą sztucznych ubezpieczeń szlaku.






I chwila zadumy w drodze na szczyt.:)


Dochodzimy do Skrajnego Granatu. Robi się niebezpiecznie ( przynajmniej dla mnie).


Teraz zmierzamy w kierunku Pośredniego Granatu, gdzie czeka na nas niespodzianka.


To jeszcze nie ona, ale przyznam, że spacer nad przepaścią, po wąskiej krawędzi napawał mnie takim strachem, że w myślach przeklinałam tą chwilę, w której postanowiłam wybrać się na Granaty. Jednakże jak to zwykle bywa pasja okazała się silniejsza i  dziś już nie pamiętam co wtedy przeżyłam.


A tu nasza niespodzianka- szczelina na Skrajnej Sieczkowej Przełączce tuż przed Pośrednim Granatem. Nie jest ona szeroka ( przekroczyć ją można jednym krokiem) , ale na mój wzrok wydała mi się dosyć długa i nie do pokonania.
Szczelina ubezpieczona jest krótkim łańcuchem.


Długo wahałam się, przejść czy nie przejść. Wszyscy moi współtowarzysze już zrobili krok nad klinem, podawali mi ręce, jednakże moja obawa wzięła nade mną przewagę. Jedyną opcją, dzięki której mogłam do nich dołączyć było obejście szczeliny na zboczu Doliny Gąsienicowej.




Pod żadnym pozorem nie schodźcie jednak niżej tym obejściem, ponieważ to pułapka. Z tego miejsca wiedzie aż do Doliny Gąsienicowej słynny Żleb Drège’a. Wiele się naczytaliśmy o tym żlebie przed wyprawą, tak, żeby nie dać się zaskoczyć. Znajduje się po zachodniej  stronie Granatów, pomiędzy Pośrednim a Skrajnym. Koniecznie zwracajcie uwagę na znaki. Zejście jest łagodne i szerokie, z panoramą na Halę Gąsienicową oraz Czarny Staw. Ma ok. 400 m długości, a mniej więcej w połowie zaczyna się pionowy komin, którym bez liny nie da się zejść w dół. Zawrócić i wspiąć się ponownie w górę nie da się tym bardziej ;/ 
Warto szerzej zapoznać się z tym tematem przed wyruszeniem w te rejony, a nawet z czystej ciekawości.
 

Po moim obejściu szczeliny, już bez żadnych " niespodzianek" wędrujemy na szczyt Zadniego Granatu. Tutaj też robimy przerwę na zregenerowanie sił i pozowanie do zdjęć.
Przy dobrych warunkach z Granatów rozpościera się piękna panorama, m.in na surowe granitowe Tatry Wysokie oraz na zielone łagodne wierzchołki Tatr Zachodnich.
W mgle jednakże udaje nam się zobaczyć to, co widziała słynna wokalistka Varius Manx, czyli orła cień.;-)


A tu jeszcze jedna górska ptaszynka.


Tymczasem chmury zaczynają się rozrzedzać, na tyle, że możemy zobaczyć fragment Doliny Roztoki.


Naszym oczom ukazuje się też reprezentant Doliny Pięciu Stawów Polskich, Przedni Staw.


Mimo skromnej widoczności, panorama z Granatów zapadła mi w pamięci. Patrząc na Dolinę Pięciu Stawów miałam wrażenie, że jestem w innym świecie.


Pora ruszać w podróż powrotną. Dreptamy czerwonym szlakiem w kierunki Zmarzłego Stawu. Przyznam, że miejscami schodzenie stawało się dużo gorsze niż wchodzenie...





Pochmurna pogoda pozostała już z nami do końca wyprawy.


Na wysokości 1788 m.n.p.m. dochodzimy do Zmarzłego Stawu. Jeziorko jest zamarznięte praktycznie przez większość roku. My mamy to szczęście, że możemy podziwiać go w stanie ciekłym, no ale przecież jest dopiero wrzesień...


Szlak od Zmarzłego Stawu w kierunku Hali Gąsienicowej jest już teraz monotonny, więc odliczamy minuty do końca.
Wizyta na Granatach była jedną z trudniejszych wypraw, jednakże bardzo usatysfakcjonowała mnie, była inna niż wszystkie do tej pory. Szczyty te polecam szczególnie jako rozgrzewkę przed zdobywaniem całej Orlej Perci.
Warto też mieć na uwadze, że mimo iż Granaty są bardzo popularne wśród polskich taterników, są też niezwykle zdradliwe. Najbardziej znaną pułapką na tej trasie jest Żleb Drage'a więc koniecznie dobrze przestudiujcie mapę jeśli kiedyś będziecie mieli zamiar wybrać się w tym kierunku.