niedziela, 9 września 2018

Turcja: Turgutreis


Dzisiejsza relacja będzie całkiem inna niż wszystkie. Inna bo po raz pierwszy w swoim nie za długim ( jeszcze;P ) życiu wybrałam się na  wakacje all inclusive (O, ironio!) Też jestem w szoku, że ja, człowiek szukający niezapomnianych przygód, działających raczej na spontanie, jeśli chodzi o wypady gdziekolwiek, zdecydowałam się na taki krok:) Ale co tam, odpoczynek i przyjazd chociaż raz "na gotowe" należy się każdemu:) Samoistnie pewnie nie zdecydowałabym się na taki wypoczynek i na Turcję, ale moja perswazyjna znajoma przekonała mnie, że warto. Zgodziłam się i nie żałuję.
Mój wypad miał miejsce pod koniec maja, więc był to początek sezonu turystycznego. Temperatury też były jeszcze przyjemne ( tak do 30 stopni C). Jako miejsce destynacji wybieramy Turgutreis, niewielką miejscowość turystyczną położoną tuż przy samym morzu Egejskim i ok. 20 km od dużego miasta Bodrum. Pierwsze wrażenia jakie zrobił na nas hotel La Blanche Resort & Spa było bardzo na plus!




Nie będę oczywiście ze szczegółami opisywać warunków panujących w hotelu, jego położeniu, etc, gdyż wszystko to można przeczytać pod tym linkiem: Trip Advisor La Blanche opinie



Przez pierwsze 3, 4 dni pobytu robimy rekonesans co/gdzie/kiedy/jak w samym hotelu, a także w samym Turgutreis ( centrum znajduje się ok. 20 min. piechotą od hotelu). Do centrum prowadzi deptak usytuowany nad brzegiem morza. Zakochałam się w tej trasie! 
Zwłaszcza wieczorne spacerki w tym miejscu były bardzo, żeby nie użyć tu słowa romantyczne ( babski wypad ), ale o to mi mniej więcej chodzi :P 


Poniżej meczet z którego każdy wieczór rozlegała się nawołująca do modlitwy i miłości do Mahometa pieśń, wykonywana jak dla mnie tak przerażającym głosem, że aż dreszcze po mnie przechodziły...


A poniżej urocza grecka knajpka. Wiele takich greckich inspiracji można znaleźć w Turgutreis, z racji tego, iż wyspa Kos leży w jej bardzo bliskim sąsiedztwie ( odbywają się także wycieczki fakultatywne w to miejsce).










A teraz słów kilka o samym hotelu- jak dla mnie La Blanche  nie był to 5* ,  ale ze mnie żaden znawca nie jest w tym temacie, a swoją opinię umieszczam na podstawie ogólnego wrażenia i opinii innych turystów ( głównie czystość i praktycznie zerowa znajomość angielskiego przez obsługę). Co do wyżywienia, nie mam żadnych zastrzeżeń, wręcz same plusy.  Ogromna różnorodność dań, potraw, zakąsek, przekąsek i innych cuda- wianków.





Oj, jak piszę tę relację to siedzę otulona kocem, bo wrześniowe wieczory są już dosyć zimne. I tak patrząc na te fotografie, czuję ciepłotę tamtych dni, przyjemne muskanie bryzy morskiej oraz delikatny szum Morza Egejskiego. Rozmarzyłam się..:)




Poniżej chyba najbardziej rozpoznawalny turecki symbol- oko proroka. W Turcji ten amulet uważany jest jako chroniący przed złym urokiem, dla mnie to po prostu zwykły symbol.



Co ciekawe w  tej miejscowości oraz pobliskich można zauważyć bardzo dużo błąkających się bezpańskich psów.





Poniżej rynek i meczet. Niestety nie miałam okazji zobaczyć go od środka.


W Turgutreis znajduje się piękna marina.  Warto dodać, iż nawet nie ma potrzeby przywozić za wiele letnich ubrań z Polski, ponieważ z hotelu mamy ok. 20 min na wielkie targowisko 
( codziennie mały targ, a w środy i soboty wielki od 8 do późnych godzin) gdzie można się zaopatrzyć w tzw. "mydło i powidło". Jest tu naprawdę wszystko, bardzo tanio, a możemy jeszcze się targować. Nie warto na pewno kupować perfum, gdyż mają bardzo krótką trwałość.






W porcie kupimy także za 10 EUR rejs " wesołym" statkiem. Wybór statków jest ogromy, różne motywy przewodnie, ja akurat płynęłam Jackiem Sparrowem. Rejs zaczyna się od ok. 11 i trwa do 17-17:30. Warto kupić go w porcie, ponieważ hotelowi "naciągacze" mają znacznie drożej. W trakcie rejsu jest pięć postojów, na każdym jest pływanie w morzu, krótkie zwiedzanie pobliskich wysepek, a najciekawszą jak dla mnie atrakcją jest przejażdżka wielbłądem.  
Obsługa statku bardzo sympatyczna, zabawiająca turystów. Warto zaznaczyć, iż podana cena obejmuje także obiad ! I pomyśleć, że u mnie na Jeziorze Żywieckim wypożyczenie na godzinę rowerku wodnego to koszt 25 zł! Ale żeby nie było, że cudze tak chwalę, wspomnę,  że udając się w rejs dobrze jest się zaopatrzyć w dużą ilość napojów, gdyż te oferowane na statku są kosmicznie drogie.












Na terenie hotelu, ale także w samym Turgutreis urzekła mnie szczególnie roślinność. Bujne, zielone, soczyście wyglądające liście palm, a także morze kwiatów okalające każdy zakątek! Może to jeszcze efekt tego, że jest początek sezonu i słońce  jeszcze nie popaliło tej pięknej flory. Ale fakt faktem, że w drodze na lotnisko całe tureckie okolice są tak kwieciste, że aż miło patrzeć. Jak wiadomo, Turcja to górzysty kraj, a połączenie surowych skał z kolorowymi kwiatami oraz błękitnym morzem robi na mnie duże wrażenie.


Wracając na moment do hotelu, muszę dać 5 z plusem dla animatorów.  Wyróżniała się na pewno dwójka, Rio i Max Relax, którzy wykonują tam kawał dobrej roboty. Zachęcali zarówno dzieci jak i starszych turystów do aktywnego spędzania czasu. Nikt nie miał prawa się tu nudzić. Mnie np. wciągnęli do siatkówki plażowej i po 4 dniach pobytu aż do jego końca, dzień w dzień o 16 przez godzinę, w tej spiekocie graliśmy w siatę w międzynarodowym środowisku.  To było extra !




Podczas pobytu każdy turysta La Blanche ma możliwość skorzystania z oferty tematycznych restauracji  (turecka, włoska, chińska o ile dobrze pamiętam). My korzystałyśmy z chińskiej, rewelacja:)





Uwielbiam zachody słońca. Wschody zresztą też. O wschodach mam ciekawy cytat Mirosława Nahacza na który całkiem niedawno się natknęłam:

"Pomyślałem, że gdyby kazano oglądać ludziom wschody [słońca], wprowadzono taki przymus, zmalałaby przestępczość. Głupio byłoby facetowi kogoś gwałcić, niedoszły morderca wspomniałby poranek, i też mógłby się zrazić do przyszłego czynu".

Oj gdyby tak było, w krajach południowych, gdzie słońce operuje praktycznie przez większość dni w roku, przestępczość powinna być zerowa...A tu niestety, im cieplejszy klimat, im słoneczka więcej, tym  takich przestępstw więcej.




W hotelu większość turystów stanowili oczywiście Polacy, ale też było sporo Turków, Rosjan czy Brytyjczyków. Na promenadzie codziennie odbywały się potańcówki ( takie trochę sanatoryjne), ale wszyscy dobrze się bawili, zwłaszcza często było można usłyszeć Zenka Martyniuka i Sławomira :P


Pewnego wieczoru zostałam namówiona przez animatorkę do skorzystania  z oferty imprezy w Bodrum w wielkiej dyskotece ( Chyba mnie Bóg opuścił hahaha), ale zrobiłam to z czystej ludzkiej ciekawości jak wygląda duże tureckie miasto nocą, jak się bawią tam ludzie, etc. Wyjechaliśmy w kilkuosobowym gronie busem spod hotelu, z opiekunami. Samemu (zwłaszcza  kobietom nawet w grupie stanowczo odradzam ten pomysł). 
Imprezownia wyglądała jak sułtański pałac, pełno było w niej 2 metrowych ochroniarzy dokładnie przeszukujących każdego mężczyznę przez wpuszczeniem do środka. Zasadą było, iż mamy się trzymać w kupie i samemu nie oddalać poza lokal. Ogólnie wypadzik fajny dla kogoś kto lubi dyskoteki. Mnie trochę to zmęczyło do 4 nad ranem, zwłaszcza, że większość hitów tam to same tureckie przeboje ( ot, takie coś jak tureckie odpowiedniki " Miłości w Zakopanem" etc.) 






Od dyskotek wolałam wieczorami spacerki do centrum. Znalazłam tam bardzo uroczo wystrojoną knajpkę.


Poniższe zdjęcie to już ostatni dzień, godzina przed odjazdem z hotelu.. Smuteczek, bo troszkę się człek rozleniwił, miał wszystko zapewnione na skinienie palcem, piękną pogodę, sympatycznych ludzi, nowych znajomych. Dlatego pożegnalny cuba libre smakował dziś bardzo gorzko:P


Podsumowując moje pierwsze wakacje z biurem podróży to przedstawiają się one następująco. Z samego początku miałam obawy, że będę się tam totalnie nudzić. Że będę tylko pić, jeść, spać jak Tamagotchi:) Rzeczywiście przez pierwsze 2 dni tak było, ale z czasem nawiązałyśmy nowe znajomości, zorganizowałyśmy sobie czas, aby odpocząć, pozwiedzać i się zabawić. Wybrałyśmy się także na jedną fakultatywną wycieczkę do Pamukkale, ale opiszę ją  jako osobny post.
A, na śmierć bym zapomniała. Dla kobiet i nie tylko, godną polecenia opcją jest w pierwszy dzień zaraz po przyjeździe skorzystanie z hammamu, czyli tradycyjnej łaźni tureckiej. My nie korzystałyśmy z hotelowego, tylko na mieście, polecanej przez firmę prowadzoną przez Polkę mieszkającą w Turgutreis. Sauna, shock pool, peeling, masaż pianą, a następnie ok. 40 minutowy masaż olejkami świetnie przygotują skórę na spotkanie ze słońcem i pozwolą na dłużej zatrzymać opaleniznę. 
A co do podsumowania, to oczywiście było super i nie chciało się wracać, ale też na dłuższą metę takie życie nie miało by dla mnie sensu:). Narodził mi się tam także pomysł na nową wyprawę kiedyś tam. Mianowicie Istambuł ! :) Ale to póki co zostawiam na dalsze plany...:)