czwartek, 13 listopada 2014

Beskid Mały: Czupel


Dzień Niepodległości 11.11.2014 przywitał nas przepiękną pogodą. Nie było opcji, żeby siedzieć w czterech ścianach. Pierw miał być rower, jednak zapadła spontaniczna propozycja z mojej strony, aby wybrać się na Czupel (933 m.n.p.m.). Leży dosyć blisko Żywca, trasa niedługa, w sam raz na to, aby wyrobić się przed zmierzchem. Wyruszamy więc około południa w stronę Łodygowic, gdzie zaczyna się czerwony szlak prowadzący na obrany przez nas punkt docelowy. Tak to wygląda na mapce: Trasa na Czupel z Łodygowic .

Znalezienie początku czerwonego szlaku nie powinno przysporzyć wiele trudności, gdyż znaki umieszczone są dosyć często (kilkanaście metrów przed Urzędem Gminy w Łodygowicach). 
Po opuszczeniu zabudowań wchodzimy na polną ścieżkę ze wspaniałą panoramą na trzy pasma beskidzkie: Beskid Mały, Śląski oraz Żywiecki. Dosyć spory fragment szlaku  wyłożony jest betonowymi płytami, a to z racji tego, by ułatwić pracę kamieniarzom ze znajdującego się w pobliżu kamieniołomu "Zakład Górniczy- Kamieniołom Łodygowice". Formalnie zaczęto wydobywać kamień w tych rejonach w 1967 roku, jednak pierwsze wzmianki sięgają czasów II wojny światowej.






Takiej pogody i temperatury nie mieliśmy nawet w sierpniu br.:)


Niewątpliwe, każdy spacerujący tą drogą turysta, zwróci uwagę na stary, drewniany dom usytuowany tuż przy biegnącym szlaku. Doszukałam się informacji, iż mieszka w nim jedynie samotna kobieta ( która zresztą siedziała przed wejściem gdy przechodziliśmy). Lata temu serwowano tu piwo, można było także zagrać w bilarda. Obecnie dom nie jest zasilany w energię elektryczną, co dzisiaj jest dla większości z nas rzeczą niemożliwą.


Po niecałej godzinie marszu docieramy do Przełęczy pod Przysłopem.  Z powrotem zatrzymamy się w tym miejscu i zejdziemy troszkę poniżej szlaku, gdzie znajduje się słynna Diabelska Skała.


Teraz podchodzimy dosyć intensywnie pod Przysłop ( 629 m.n.p.m.). Szczyt jest zalesiony podobnie jak cały szlak na Czupel od momentu wspomnianej wcześniej drewnianej chaty. Momentami trzeba dosyć się powspinać, lecz ogólnie ujmując trasa na Czupel nie jest wymagająca.


Istotną informacją jest fakt, iż obszar na którym teraz się znajdujemy wchodzi w skład programu Natura 2000. Z danych dostępnych w sieci można dowiedzieć się, iż największym walorem tego rejonu, tworzącym zarazem największe siedliska w kraju, są dobrze wykształcone i zachowane żyzne buczyny karpackie i kwaśne buczyny górskie. Teren ten jest także składową Parku Krajobrazowego Beskidu Małego. Na jego terenie żyją takie gatunki zwierząt jak m.in. kumak górski, traszka karpacka, wydra europejska, jelenie, sarny, dziki, sporadycznie niedźwiedzie, jak  i roślin zagrożonych wyginięciem : rzeżucha trójlistkowa czy żywokost sercowaty.


Miejcami ścieżka  na Czupel wiedzie w dużej części wąwozem, urozmaiconym dużymi odłamkami głazów, czy drobniejszych skałek, trzeba zatem ostrożnie stąpać, gdyż w znacznej mierze pokryte są liśćmi, przez co mogą być groźną pułapką dla naszych stóp.


Docieramy teraz do rozległej polany, skąd rozpościera się ciekawa panorama na Beskid Śląski i Żywiecki. Tuż przy jej końcu znajduje się ławeczka. Jest "okupowana" także nie dane nam tam posiedzieć i złapać  oddech, a przed nami naprawdę spore podejście. No nic, trudno. Chwilkę, na stojąco łapiemy oddech, po czym znów wchodzimy w gęsty las, gdzie przez około półgodziny pokonujemy stromiznę, by dojść do siodła pod Czuplem ( 872 m.n.p.m.)




Od siodła odbijamy w lewo i niebieskim szlakiem, po kilkunastu minutowym  marszu docieramy do jednego ze szczytów Korony Gór Polskich- Czupla. Pierwszym widokiem, który robi wrażenie jest wynurzająca się zza prześwitu między drzewami Góra Żar wraz z elektrownią szczytowo- pompową.  


Szczyt Czupla w głównej mierze jest bardzo zalesiony. Jedynymi punktami widokowymi jest, poza w/w Górą Żar, dolina międzybrodzka wraz ze sztucznym jeziorem, z drugiej zaś strony,  panorama  znacznie ograniczona na gminę Łodygowice, Beskid Śląski i Żywiecki.



Na szczycie Czupla jest sporo miejsca do wypoczynku : dwie ławeczki i dużo pni, także strudzeni drogą sadowimy się na jednym z nich, gdyż ponownie mamy pecha, ławeczki zajęte:( Posilamy się przy dźwięku samolotów wyciągających startujące szybowce. Oni to mają adrenalinę!:)



Na Czuplu znajdują się charakterystyczne kopczyki kamieni oraz charakterystyczne drzewo z zawieszoną kapliczką ( w jego środku nawet garnek).  Niektóre miejsca aż rażą pod względem ilości śmieci. Pozostawione butelki, papierki...ehh tak nie powinien wyglądać żaden szlak czy szczyt, a już na pewno nie taki, który jest jednym  z 28 najważniejszych szczytów w Polsce!








I wspomniana wcześniej dolina międzybrodzka wraz ze sztucznym zbiornikiem na rzece Sole. Moim zdaniem to najlepsze, co ma do zaoferowania Czupel, choć za parę lat młodnik przysłoni całkowicie tę panoramę.






Po niespełna półgodzinnym odpoczynku na szczycie Czupla, udajemy się tą samą trasą w drogę powrotną. Zrobiło się dosyć wietrznie, więc nie ma co;) Chcemy się wyrobić do zachodu słońca, a po drodze jeszcze czekają 2 atrakcje. 
Pierwszą z nich jest Diabelska Skała, czyli wielki odłam skalny, wyrastający ni stąd ni zowąd tuż poniżej szlaku nieopodal rozstaju Pod Przysłopem. Skąd wziął się sporych rozmiarów głaz akurat w tym miejscu? To pytanie z pewnością nurtuje turystów od dawna. Otóż, z miejscem tym związane są lokalne legendy. Jedna z nich mówi, iż  w dawnych czasach diabły budowały młyn na Skrzycznem, jeden z kamieni, który miał być wykorzystany do tego celu upadł i akurat spadł w tym miejscu i tkwi tam do dzisiaj. Z kolei druga legenda głosi, iż kamień ów miał służyć diabłom do zburzenia budowanego wówczas kościółka w Łodygowicach, lecz Opatrzność sprawiła, że diabeł chybił i skała upadła w dość znacznej odległości, nie niszcząc kościoła. Z tym kamieniem jest pewnie związanych jeszcze wiele, wiele podań i domysłów 
( m.in legenda o złej młynarzównie), lecz zostawmy je na inną okazję.
Chwilkę zatrzymujemy się przy owianym tajemnicą "diabelskim kamieniu", obchodzimy go w kółko szukając podobieństwa do czorta, po czym udajemy się w dalszą drogę.



Kolejną "atrakcją" jest niewątpliwie znajdujący się w bliskości szlaku Kamieniołom Łodygowice. Troszkę trzeba się wysilić, by poszukać właściwej ścieżki prowadzącej w pobliże tego miejsca, jednak wstęp na jego teren jest surowo zabroniony ( zwłaszcza w czasie odbywających się tam prac, czy z uwagi na możliwość wystąpienia tąpnięć ziemi).
Na trasie wiodącej do Kamieniołomu stoją dwie, niszczejące chatki. Pewnie lata wstecz ktoś je zamieszkiwał, a z racji odbywających się tam prac kamieniarskich musiano się  stamtąd ewakuować.  Teren kamieniołomu odgrodzony jest linkami, tak aby jakiś ciekawski turysta nie zechciał zatrzymać się tuż nad przepaścią, zatem dostosowujemy się do zaleceń. Po pięciu minutowym obejrzeniu kamieniołomu z góry, pstryknięciu paru zdjęć zachodzącego Słońca, udajemy się ponownie na czerwony szlak i teraz bezpośrednio na parking. W rejonach kamieniołomu można zobaczyć naprawdę interesującą panoramę, a zachodzące Słońce za pasmem Beskidu Śląskiego tworzy niepowtarzalny klimat.


Czterogodzinna, spontaniczna wyprawa na Czupel dobiega końca. To mój trzeci raz na tym szczycie. Nigdy nie byłam tutaj zimą, więc może w przyszłym roku, w któryś weekendowy dzionek nie omieszkam się skorzystać. Teraz może lepiej by było pomyśleć o kolejnych szczytach Korony Gór Polski...:-)